W końcu znalazłem chwilę czasu na przeglądnięcie materiałów i zrobienie krótkiej relacji z jednego z jesiennych wypadów. I tak, w piękny wrześniowy weekend udało nam się zebrać paczkę (Adam, ja, Michał i Waldek) i wyruszyć na pływanie. Padło na Kamenice, chociaż i tam było niewiele wody. Górny odcinek był spływalny, dolny nie (ale my i tak go spłynęliśmy trochę w kajaku a więcej piechotą ;).
W czerwcu Adam wykonał kawał dobrej roboty i wykonał suche pokazy dla dzieciaków w szkole w Św. Katarzynie. Poniżej kolekcja zdjęć z tej imprezy.
W ramach podziękowania dzieci wykonały rysunki - prawda, że sympatyczne?
Wełtawa - 09.2013
Adam wraz z Marcinem z Rybnika (którego poznaliśmy na Kamiennej) wybrali się na pływanie na Wełtawie. Jak widać na poniższych zdjęciach (autorstwa Anny Potrzeszcz) wody było całkiem sporo, a fale były niesamowite. Zdjęcia opublikowane za zgodą autora.
Ostatnio raczej mało okazji było na pływanie w górach, za to trochę po Nysie Kłodzkiej, trochę na Morzu Czarnym, a trochę na Odrze. Ale do rzeczy...
Nysa Kłodzka 22.06.2013
Pod koniec czerwca wybrałem się z kolegami i koleżankami na rekreacyjny spływ Nysą Kłodzką. Rzeka bez specjalnych wrażeń, ale idealna na wypad rodzinny czy to na kajak czy na ponton. Przy rzece funkcjonuje wypożyczalnia, która organizuje rozwiezienie sprzętu i ludzi. Liczba kajakarzy wskazuje, że miejsce jest bardzo popularne.
Varna 02.07.2013
Tym razem coś zupełnie innego. Razem z młodym wyruszyliśmy na Morze Czarne, gdzie uczestniczyliśmy w wojnie ;) - więcej tutaj:
Odra 07.2013
W sumie ze dwa razy udało mi się wyskoczyć na Odrę. Zdaje się, że rozpoczął się remont Wrocławskiego Węzła Wodnego. Efekt jest taki, że na odcinku od Mostu Milenijnego w górę praktycznie nie ma nurtu (zastawy na jazach są pozamykane - woda pewnie płynie innymi odnogami) i pływa się jak po jeziorze. Niestety to oznacza również szybsze kwitnięcie zwłaszcza przy upałach, które obecnie panują.
Na Dzień Dziecka na basenie w Oławie zostały zorganizowane zabawy (w tym kajakowe zorganizowane przez Kayaksport). W ramach imprezy dzieci mogły popróbować pływania w kajakach i na palavach. W sumie cała impreza trwałą 4 godziny, z czego tak ze 3,5 spędziliśmy w wodzie z dzieciakami. Kawał ciężkiej roboty, ale z drugiej strony sporo radości dla dzieci. Rok temu w maju organizowaliśmy "suchy" pokaz w szkole podstawowej - kilka zdjęć z 2012 r.:
Kamienna 31.05.2013
W Karkonoszach znowu przylało. Adam odłożył swoje zobowiązania zawodowe, a ja zabrałem rodzinkę do Szklarskiej Poręby. Początkowo mieliśmy plan wyruszyć na "coś" do Czech, ale ostatecznie stanęło na Kamiennej, która oferowała optymalne warunki (125cm i 12,5m3/s). Przy takim samym stanie pływaliśmy 2 lata temu:
W sumie odcinek zrobiliśmy 3 razy (z kąpielą borowinową w Sabałowym na koniec). Kilka fotek autorstwa Anny Potrzeszcz (opublikowane za zgoda autora):
Mietków 18.05.2013
W ostatnich dniach dostawy wody były bardzo skromne. Wiatr natomiast wiał w najlepsze. Postanowiłem w związku z tym odkurzyć starą deskę surfingową. Wyruszyłem do Mietkowa. Dawno już nie byłem w tej okolicy i zauważyłem, że plaża od strony Borzygniewu się zmieniła. Wybudowano infrastrukturę, a w okolicy funkcjonuje szkółka windsurfingowa. Niestety jak przyjechałem na miejsce akurat odbywała się impreza żeglarska i nie można było podjechać nad sam zalew. W związku z tym udałem się na inne "dzikie" miejsce. Jak wyciągnąłem cały szpej to się okazało, że nie zabrałem booma, a więc droga do Wrocławia i z powrotem. Na wodę szedłem jak już wiatr trochę zelżał. Po długiej (kilkuletniej) przerwie odczułem duży regres i potrzebę ćwiczeń. Jeżeli znajdę więcej czasu (i będzie sucho ;) to muszę trochę potrenować. Poniżej zapis z wyprawy:
W niedziele 21.04 udało mi się wyrwać w Karkonosze. Na miejscu spotkałem się z Adamem, który akurat brał udział w weryfikacji PSKK więc za bardzo nie mógł pływać. Dołączyłem do chłopaków (Sławek z Pelikanów, Marcin i Zbyszek ze Śląska), którzy wybierali się na Izerę. Na miejscu było wielu kajakarzy, głównie z Czech, ale spotkaliśmy też ekipę z Krakowa (znajomi instruktorzy z Retendo). Izere ostatni raz pływałem w 2004 roku i zapomniałem już jaka to wdzięczna rzeka. Na początku zrobiliśmy odcinek do Vilemova. Później dołączyli do nas Maciek, Andrzej z Czapli i Olek z Żar i zrobiliśmy jeszcze dolny odcinek. Poniżej wersja "full run" (długa), ze zjazdu z górnego odcinka:
Po pływaniu na Białce pod koniec długiego weekendu musiałem wrócić do Krakowa (po voucher na następny dzień ;). Wstępnie umówiłem się z kolegami z klubu Kamikse ze Słowacji. Kolejnego dnia rano byłem koło Szałasów o godzinie 8:00. Chłopaki właśnie się pakowali (podobno impreza skończyła się o 3 rano :). Następnie pojechaliśmy razem na Bele, gdzie dołączyliśmy do reszty klubu. Na miejscu było tak na oko kilkudziesięciu kajakarzy ze Słowacji w tym kilkanaście raftów i palaw. Rzeka (dolny odcinek) dosyć prosta, ale należy uważać na powalone drzewa, które dosyć często pojawiają się na trasie. My właśnie natrafiliśmy na jedno (a dzień wcześniej płynęło tędy co najmniej drugie tyle ekip co wtedy):
Po dolnym odcinku wybraliśmy się na trudniejszą górną część. Muszę przyznać, że rzeka jest przepiękna i ma charakter wręcz alpejski. Woda i tym razem dopisała i pływanie było wyborne - poniżej wersja "full run" (dla tych co lubią przydługie kawałki ;) i wyedytowana esencja:
Większość weekendu spędziłem z rodziną, ale pod koniec byłem w Krakowie więc postanowiłem podjechać na Białkę. Na miejscu spotkałem sporo kajakarzy (Bystrze, Habazie, Panta Rei, Wrotki, a nawet dwóch kolegów z klubu Kamikse ze Słowacji). Wody było w sam raz (209-210cm na peglu). Pływaliśmy w piątkę (Jarek z Warszawy, Adriusze z Moskwy, Dizel z Wrocławia, Jan i Jan ze Słowacji) odcinek od Szałasów. Po drugiej turze i podwiezieniu przez Cinka zrobiliśmy odcinek jeszcze raz (grzech byłoby nie skorzystać z takich warunków).
Karkonosze w długi weekend
W długi weekend Adam pojechał w Karkonosze gdzie wraz z Czaplami pływał Kamienną, a później Jizere (razem z Maćkiem). Poniżej kilka fotek z ich pływania autorstwa Anny Potrzeszcz.
W górach jeszcze niedawno było mnóstwo śniegu i mało wody. W celu zapobieżenia zastaniu stawów ćwiczyliśmy na białej wodzie w stanie stałym zarówno w Karkonoszach, jak również bardziej na południu kraju - zapiski niektórych z tych wypadów można znaleźć poniżej:
W końcu zaczęło się robić cieplej i zaczęła płynąć woda. Oczywiście z uwagi na rodzinne i zawodowe obowiązki nie załapaliśmy się na najlepsze warunki, które były 1-2 dni wcześniej. Michał, który się wstępnie zdeklarował, jednak zachorował więc wyruszyliśmy we dwójkę z Adamem. Rano chwilę wachaliśmy się czy będzie na czym pływać, bo pegel zawiesił się poprzedniej nocy, a pozostałe wodowskazy wskazywały na spadki. Ostatecznie zdecydowaliśmy podjąć ryzyko.
Na miejscu byliśmy rano koło 10. Niedługo po nas na starcie odcinka eliminacyjnego zaczęły się zjeżdżać ekipy kajakarzy z całego kraju (Kraków, Warszawa, Gdańsk, Poznań, a także ze Śląska). Na Kamiennej był stan 108cm i 8,3m3/s przepływu, a więc dało się pływać. Zeszliśmy na wodę w doborowym towarzystwie: z klubem Czapla z Poznania, Romkiem z Gliwic i Marcinem z Rybnika. Pływało się super zwłaszcza, że po dłuższej przerwie i na dużym głodzie. Po pływaniu pojechaliśmy razem na wspólny obiad oraz debaty ideologiczne o kajakarstwie górskim.
W ostatnich tygodniach pływałem głównie na zamkniętych obiektach. Oprócz imprezy w Oławie w zeszłym tygodniu pomoczyłem się razem z Wrotkami na basenie we Wrocławiu. Z obu wydarzeń zebrałem trochę materiału więc w niedługiej przyszłości należy się spodziewać jakiś krótkich klipów.
Spoty - Ślęza i Bystrzyca
Pozostałą część czasu wykorzystałem do inwigilacji miejsc, które potencjalnie można spożytkować w kajakarski sposób i tak:
Jaz na Ślęzy w pewnym momencie osiągnął poziom alarmowy - za zastawką robią się wtedy dwa odwoje, natomiast woda ma charakterystyczną brunatną barwę (co świadczy oczywiście o wysokiej zawartości składników odżywczych i przebogatej florze) - http://www.youtube.com/watch?v=EXOEarm_DB4
Zupełnie nowy obiekt badań znajduje się na Bystrzycy. Na razie przepłynąłem go tylko raz owego feralnego dnia, o którym chcę szybko zapomnieć (więcej w archiwum). Jaz składa się z kilku zastawek. Zazwyczaj jest otwarta jedna lub dwie. Przy jednej, za progiem tworzy się falka w kształcie długiego jęzora - http://www.youtube.com/watch?v=QtXnhdhDw0A
Dolna Kamenice 06.01.2013
W jednym z poprzednich postów wspominałem o naszym szybkim wyjeździe na dolną Kamenice (w towarzystwie Łukasza i Waldka). Waldek dostarczył mi materiał z tej wyprawy więc zmontowałem krótki filmik. Rzekę zrobiliśmy po roztopach, które skończyły się dzień wcześniej i w zasadzie w okolicy nie było już na czym pływać. Co więcej pegel na Kamenicy był zawieszony więc nie wiem nawet przy jakim poziomie zjeżdżaliśmy.
W chłopakach odezwał się wiosenny głód pływania więc odcinek zrobiliśmy dwa razy. Ja najbardziej zapamiętam z wyprawy zmarznięte ręce. Akurat tym razem nie zabrałem ze sobą rękawiczek i miałem wrażenie, że zamiast wiosła trzymam w ręce garście szpilek.
Wczoraj odbył się pokaz kajakarstwa na basenie Termy Jakuba w Oławie, w którym uczestniczyła ekipa z Kayaksport i Retendo. Obydwie grupy spotkały się już w piątek wieczorem w Młynie Jana (jednego ze sponsorów imprezy). Wieczorem, w sprzyjających okolicznościach przyrody, wykreowanych przez najstarszy i najczęściej spożywany na świecie trunek (tak przynajmniej twierdzi Wikipedia), odbyła się narada wojenna. Efektem był zarys planu działania oraz ustalona godzina pobudki 5:30 (wrrr!!!).
Kolejnego dnia rano pojechaliśmy na basen, na którym miał się odbyć trening o godzinie 7:00 i mogliśmy w praktyce poćwiczyć układy, które wspólnie ustaliliśmy. Basen pachnie nowością (został otwarty w grudniu 2012). Na głównej hali znajdują się dwa baseny rekreacyjny z jacuzzi i sportowy (16x25m). Ćwiczenia rozpoczęły się na tym drugim. Po godzinie treningu pojechaliśmy z powrotem do młyna, gdzie odbyliśmy kolejną burzliwą i bardzo kreatywną naradę (tym razem przy kawie ;)) i udaliśmy się na wypoczynek.
O 14:00 byliśmy już ponownie na basenie, gdzie odbyła się cała procedura związana z przygotowaniem sprzętu. Pokaz rozpoczął się mniej więcej o 15:15. W trakcie pierwszej części zostały przedstawione podstawowe techniki górskie, z których nastąpiło przejście do bardziej efektownych i zaawansowanych elementów freestyleu zaprezentowanych przez Retendo. W drugiej godzinie spędziliśmy czas z wszystkimi chętnymi, którzy chcieli w praktyce popróbować pływania kajakiem.
Na niedawno otwartym basenie Termy Jakuba w Oławie 23.02.2013 o godzinie 15:00-17:00 odbędzie się pokaz kajakarstwa zorganizowany przez Kayaksport, na którym wystąpi Retendo.
Ponad dwa tygodnie temu dołączyłem do Waldka i Łukasza, którzy postanowili poćwiczyć na dolnym odcinku Kamenicy Tanvaldzkiej. Co prawda nie było informacji o stanie wody (pegel albo zamarzł albo się zawiesił), ale biorąc pod uwagę poziomy rzek w okolicy (w szczególności prawie powodziową Izerę) to uznaliśmy, że wody powinno wystarczyć.
Po drodze pooglądaliśmy Kamienną przy stanie ok 100cm:
Nie był to ten sam poziom co dzień wcześniej (150cm), niemniej jednak i tak wyglądała smakowicie. Chłopaki jednak nie dali się skusić więc wyruszyliśmy dalej. Na miejscu na brzegu Izery to okazało się, że woda w dużej mierze zeszła. Kamenica jednak utrzymywała wysoki poziom i było na czym pływać.
Ślęza 7,7/247
Kolejny etap badania progu na Ślęzy - tym razem przy przepływie 7,7m3/s i poziomie 247cm. Kolejne 2 dodatkowe kubiki skutkują tym, że falki przeradzają się w dwie całkiem interesujące dziury z wyraźną cofką po środku. Za każdym razem to miejsce wygląda coraz ciekawiej :). W związku z tym poprawka do poprzedniego posta - można nie tylko surfować - przy odpowiednich warunkach wody jest na tyle, że można spokojnie robić eskimoski (sprawdzone w praniu i do tego bez noska :). Parę dni wcześniej przepływ wynosił około 10m3/s (niestety nie było mnie wtedy we Wrocławiu).
Na początek podsumowanie ostatniego
pływania jesienno-zimowego. Razem z chłopakami (Adam - Prezes,
Michał - Ducze, Waldek – po prostu Waldek) uczestniczyliśmy w
listopadzie w projekcie „Ekstremalna zwałka”. Ekstremalne
pływanie (słowo obecnie dosyć wyświechtane) w tej opowieści
charakteryzuje się tym, że nie wiadomo kiedy i jak się skończy, a
kończy się za każdym razem gorzej ;). Wszyscy, którzy uczestniczą
jadą z myślą, że będzie to fajne 2-3h pływanie w pięknych
okolicznościach przyrody. Rzeczywistość weryfikuje te wyobrażenia
w sposób nader zaskakujący.
Coroczną zwałkę
rozpoczęliśmy z Michałem i Waldkiem w analogicznym okresie
zeszłego roku (zimą) na traperskiej Krynce (dopływie Oławy). Plan
był taki, że zrobimy ją w standardowe 2-3h i wrócimy szczęśliwi
do domu. Rzeczka przy niezbyt wysokim stanie wody okazała się mocno
zawalona drzewami. Po mniej więcej 5h na wodzie, pomimo pełnego
rynsztunku (pianka, sucha kurtka) zacząłem odczuwać pierwsze
objawy hipotermii. Odcinek Oławy zostawiliśmy sobie na deser.
Okazało się, że pracująca w okolicy elektrownia zabierała prawie
całą wodę, więc płynęliśmy praktycznie po kałużach. Waldek
na rzece zostawił klucze do auta i dokumenty. Po dopłynięciu do
drugiego auta zastanawialiśmy się czy najpierw zacząć
poszukiwania zguby (w okolicy kręcili się ludzie) czy przebrać
się. Wygrało to drugie. Ostatecznie wszystko skończyło się
dobrze (dokumenty i klucze oczywiście znalezione) i szczęśliwi
wróciliśmy do domu. Relacja filmowa z wyprawy znajduje się tutaj:
W tym roku ekipa
eksploracyjna wzbogaciła się o Adama, który niezbyt chętnie
(wolałby tor w Pradze) dołączył do nas w ostatniej chwili na
Bystrzycy. Pływanie zapowiadało się wyśmienicie. Wody powinno
wystarczyć - z jeziora Mietków puszczali ~4m3/s, a w Jarnołtowie
(koło Wrocławia) było prawie 8m3/s. Los rozdał karty jak zwykle –
niektórzy byli bardziej szczęśliwi, inni mniej: Waldek chciał
płynąć dłuższy odcinek – my zakładaliśmy ~20km (ostatecznie
okazało się, że pękło prawie 30km), Ducze umówił się z
wybranką o 14 (na mecie byliśmy kolo 17), Dizel miał płynąć w
okolicznościach (co prawda zgodnych z przypisywanymi upodobaniami),
jednak takimi, które potrafią wyryć w każdym kajakarzu znamię na
całe życie (a przynajmniej odebrać chęć do pływania na
najbliższe 2 tygodnie), ale o tym za chwilę.
Zapowiadał się cudowny
spływ i przełamanie klątwy zwałkowej. Pogoda była wspaniała.
Piękne, okoliczne lasy były pełne zwierzyny. Nad kajakarzami mniej
więcej co 15 minut przelatywały samoloty z pobliskiego lotniska.
Woda nie miała zapachu! Coś co nie jest do pomyślenia w każdym
szanującym się dużym mieście i okolicy. Kamera, która znajdowała
się na moim kasku przez 98.2% czasu pokazywała kokpit mojego
kajaka. Był to jeden z 3 powodów, dlaczego nie będzie z tej
wyprawy filmiku. Drugi jest taki, że zachowały się najbardziej
ekscytujące momenty jak ten, w którym Prezes przy wysiadaniu z
kajaka mówił do siebie: „żebym tylko k... nie wpadł, żebym
tylko k... nie wpadł” po czym było słychać charakterystyczny
plusk (należy tutaj wspomnieć o tym, że nie założył pełnej
pianki tylko krótkie spodenki). Trzeci powód był taki, że sceny z
dalszego pływania mogłyby być zbyt drastyczne.
Właśnie mijaliśmy znak
drogowy – Małkowice i nagle... Wszędzie widzę oczy pawia!
Miliony oczu pawia! Wszystkie patrzą drapieżnie na mnie! Nic nie
brałem, nic nie piłem - może za dużo kawy?? Trochę wcześniej
ten kuriozalny widok na wodzie został zaanonsowanym intensywnym
zapachem węglowodorowym. Odkryliśmy złoża ropy! I to zaraz przy
parku krajobrazowym Dolina Bystrzycy. Nasz kraj będzie mógł się
uniezależnić od zewnętrznych dostaw! Po chwili, jak opary dizla trochę opadły i
otrzeźwieliśmy postanowiliśmy poinformować straż pożarną i
płynąć dalej. Jak się okazało "czarne złoto" wyciekło z systemu ciepłowniczego budynku Caritasu. Po drodze odkryliśmy ciekawe
bystrze, ale w takich warunkach tylko Prezes miał ochotę na chwilę
zabawy. Trzeba poczekać, aż przyroda naprawi to co zepsuł człowiek
i kiedyś tam wrócić. Po retrospekcji pojawił się wniosek, żeby
przed każdym spływem przeprowadzić analizę regionalnej prasy
(słowa kluczowe: wyciek, ropa, zanieczyszczenie etc.). Dzielna drużyna na Bystrzycy: http://www.youtube.com/watch?v=kOu3UfKpQAk
Ślęza (2.0-3.6-5.4)
W ramach kolejnego
projektu – „Rzeki wokół nas” :), postanowiłem zbadać jeden
z jazów na Ślęzy. Odkryłem go przez przypadek, w okolicy, w
której zdarza mi się biegać. Co ciekawe bywałem tam wielokrotnie
od dobrych 2 lat, ale dopiero w tym roku go zauważyłem. Konstrukcja
jazu przy paru kubikach przepływu pozwala na surfowanie i raczej nic
więcej (bo jest za płytko). Tak wygląda jaz przy niskiej wodzie: